Dzisiaj ok. godz. 14 do Iławskiego WOPR wpłynęło zawiadomienie o możliwym zaginięciu żeglarza, który nie spłynął do portu. Na poszukiwania wysłano jednostkę N-101, która przeszukiwała akwen oraz linię brzegową. Gdy ratownicy przeprowadzali rozpytanie w porcie w Siemianach, do działań przystąpiła Policja, która w Sarnówku zlokalizowała samochód należący do zaginionego. Ratownicy działając w północnym rejonie Jezioraka odnaleźli pustą łódź, stojącą na kotwicy w Zatoce Rudnia, wewnątrz trzcinowiska, nieopodal wyspy Czaplak. Po sprawdzeniu łodzi i oględzinach okazało się, że należy ona do poszukiwanego mężczyzny. Na miejscu zdarzenia pracowali Ratownicy WOPR, Policja, Straż Pożarna oraz OSP.
Dzięki ścisłej współpracy służb, udało się odnaleźć mężczyznę. Niestety, poszukiwany już nie żył – dryfujące w trzcinowisku około 50 m od zakotwiczonej łodzi ciało, zabezpieczono i przekazano prokuratorowi do czynności wyjaśniających.
Ratownicy WOPR pozostali na miejscu zdarzenia, zapewniając wsparcie technicznie podczas działań śledczych. Ratownicy do późnych godzin wieczornych prowadzili akcje techniczną, polegającą na holowaniu łodzi żeglarza do portu macierzystego. Jest to 5 utonięcie w wodach Jezioraka w tym sezonie.
Rodzinie zmarłego składamy kondolencje.
W nawiązaniu do dzisiejszego (niestety – tragicznego) zdarzenia pragniemy podnieść postulat:
Ratownicy WOPR na miejscu zdarzenia byli najwcześniej ze wszystkich służb a działania zakończą jako ostatni, późną nocą. Do zdarzenia wezwano nas „prosto z życia” – z pracy, czasem z lekcji lub z innych zajęć. Zostawiliśmy nasze rodziny, nasze codzienne sprawy, aby przez kilkanaście godzin SPOŁECZNIE nieść pomoc potrzebującym na Jezioraku!
Jutro wróci zwykła, szara codzienność: za nasze działania nie otrzymamy wynagrodzenia, a w głowie pozostanie smutek związany z faktem, że kolejnego człowieka nie udało się uratować. W każdym z nas pojawia się jednak wewnętrzna satysfakcja z niesionej pomocy; z faktu że mogę zrobić coś, co czasem uratuje ludzkie życie. Wydarzenia pozytywne pozostają w naszej pamięci bardziej, mimo że nie mają tak silnego wydźwięku jak tragedie i ludzkie nieszczęścia, stąd nasz apel kierujemy właśnie teraz. Czy doczekamy momentu, w którym iławscy ratownicy zaczną dyżurować zawodowo, niosąc całodobową pomoc wszystkim potrzebującym? Jak długo jeszcze przyjdzie nam działać – niezależnie od pogody, pory dnia i nocy – wyłącznie w charakterze ochotników?
Wszystkie te kilku-, kilkunasto-, nieraz kilkudziesięcio godzinne akcje ratownicze, w ulewnym deszczu, podczas burz i wichur, pokazują, że na Jezioraku potrzebna jest profesjonalna służba ratownicza; taka, która pozostając w stałej gotowości, pospieszy z pomocą natychmiast, a nie dopiero wówczas, gdy ratownicy przybędą z domów, szkół lub zakładów pracy na przystań i wypłyną do zdarzenia; taka, która będzie w stanie zatrzymać w Iławie znakomitych fachowców, którzy mimo doskonałego wyszkolenia, umiejętności ratowniczych, nieraz zmuszeni są opuszczać rodzinne miasto „za chlebem”, zmieniać pracę na taką, która pozwoli godnie żyć; wreszcie taka, której członkowie po powrocie z akcji nie będą musieli tłumaczyć się z nieobecności w pracy, szkole, na studiach, bo to właśnie ratownictwo wodne stanie się ich pracą.
Czy to tylko nasze pobożne życzenia? Czy może realne apele, które nie trafią w próżnię i staną się rzeczywistością już w najbliższych latach?